8.10.2014

Patroszenie Śnieżki

„Kopciuszek”, „Królewna Śnieżka”, „Śpiąca królewna”… Znamy je doskonale, ale czy na pewno? Wątpię, ponieważ zapoznaliśmy się z wygładzonym tłumaczeniem.


Wygładzili je kolejni tłumacze, którzy dodawali do oryginalnego tekstu ulepszenia i usuwali części ich zdaniem niepotrzebne. Sama zajmuję się przekładem tekstów i wiem, jak łatwo przy tym zmienić sens wypowiedzi, jej emocjonalny ładunek czy wręcz konsekwencje sceny. Tłumacze muszą być ostrożni, a bywają nadgorliwi. Stare baśnie przeszły przez ręce co najmniej kilku z nich, w tym tłumaczone były na inny język i z powrotem, a więc najpewniej dziś czytamy tekst zupełnie inny niż oryginał. Jako dziecko miałam to szczęście, że babcia podarowała mi wersję przełożoną na polski bez owijania w bawełnę, natomiast w księgarniach na próżno dziś takiej szukać. Jak mówiłam są dobrze oszlifowane i przeżute przez kolejnych opracowujących je autorów.

Weźmy Śnieżkę. W wersji delikatnej macocha kazała myśliwemu wyprowadzić dziewczynę do lasu i tam stracić. W niemieckim oryginale macocha idzie krok dalej. „Wytnij jej płuca i wątrobę i przynieś do mnie, abym mogła je ugotować w soli i zjeść” – mówi. Disney, kręcąc swoją bajkę, użył wersji angielskojęzycznej – jakoś mnie to nie dziwi.

Badacz, który na nowo opracował baśnie braci Grimm, bez pomijania kontrowersyjnych kawałków – Adam Gidwitz – początkowo nie wiedział, że Grimmowie serwowali tak krwawe jatki. Dowiedział się, kiedy na prowadzoną przez niego lekcję w drugiej klasie college-u przyszła dyrektorka szkoły. Odczytała bajkę o złotej górze, w której dziewczyna odcina sobie palec, aby otworzyć nim drzwi jak kluczem. Gidwitz był zaskoczony i zaciekawiony. Postanowił bliżej przyjrzeć się baśniom Grimmów. I tak się przyglądał i spisywał, aż spisał… Trzy tomy. 

Jak powstały baśnie braci Grimm? Przypuszczalnie w roku 1806 jeden z ówczesnych niemieckich pisarzy namówił braci, pasjonujących się literaturą ludową, aby spisali dla niego kilka historii. Grimmowie zapraszali do swojego domu ludzi, również z klas niższych i prosili o przekazanie ustnie baśni, które notowali. W 1810 wysłali je pisarzowi, który je zgubił. Bracia Grimm chyba się tego po nim spodziewali, ponieważ zrobili kopię książek. W 1812 opublikowali pierwszą wersję.

Bracia Grimm byli urzędnikami, posługiwali się więc językiem „wysokim”. Historii wysłuchiwali w lokalnych dialektach i tak też je opublikowali. Znam bardzo dobrze język niemiecki i właśnie słucham jednej z baśni w oryginale. Brzmi trochę jak niemiecki z okolic Bawarii, trochę jak nie wiem co. Jest bardzo miękki. I nadaje historii inny wymiar, bliższy prostemu ludowi, z którego baśń pochodzi.

W 1823 opublikowano wersję pierwszą angielską baśni. Ówczesny tłumacz był świadom, że bajek mogą słuchać dzieci, a więc nieco je wygładził. Kolejne wersje gładziły i gładziły. Gidwitz musiał się cofnąć dość daleko, aby poznać te oryginalne.  

Efekty swojej pracy postanowił przetestować na dzieciach. Wybrał się do szkoły i grupie drugoklasistów opowiedział bajkę o wiernym Janie, w której rodzice obcinają dzieciom za karę głowy. Miał wątpliwości, czy powinien o tym czytać, ale postanowił spróbować. Żartował, uprzedzał dzieci, że nadchodzą nieciekawe wydarzenia, a potem czytał dalej. Kiedy skończył, były bardzo przestraszone, a niektóre płakały. Ale niektóre powiedziały, że powinien napisać taką straszną książkę.

Gidwitz tak właśnie zrobił. Wykorzystał żartobliwą formułę i zasadę uprzedzania o nadchodzących momentów przemocy. I tak powstało kolejne opracowanie baśni braci Grimm, które już przetłumaczono na język niemiecki.

Mam poważne wątpliwości, czy należy je w tej formie opowiadać dzieciom. Doceniam natomiast wkład autora w literaturę i zachowanie starej formy baśni. Takie baśnie są najlepsze… Dla dorosłych. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz