Kościół rzymskokatolicki, prawosławny oraz kościoły protestanckie sprzeciwiają się Halloween, ponieważ jego tradycja wywodzi się z wierzeń pogańskich. Noc z trzydziestego pierwszego października na pierwszego listopada to ważna noc w kościele Szatana, więc trudno nie protestować. Poza tym mamy rodzime słowiańskie dziady, swoją drogą do Halloween podobne… Rozważam dokładnie wszystkie za i przeciw importowanemu świętu i decyduję się przygotować mimo wszystko moją dynię, bo wydaje mi się, że taka dynia w niczym nikomu nie uchybi. Poza tym rodzinne i zaprzyjaźnione dzieci tak bardzo lubią przygotowanie lampionu, że nie umiem im tego odmówić.
Ponieważ
nie znoszę wyrzucania żywności, to, czego nie użyjemy do lampionu zjemy. Wszystko,
co do ostatniego okruszka, więc nie przejmujcie się marnotrawstwem. Dobrze
radzę Wam najpierw pobawić się z dziećmi, a potem gotować i dlatego podaję
przepis na dynię w kolejności: lampion, zupa, prażone pestki.
Lampion
Żeby
zrobić lampion potrzebujemy dyni. Wybieramy się na spacer (znowu zachęcam Was
do wybrania się pieszo i pooddychania świeżym powietrzem wraz z dziećmi, psami
i tym podobnymi przyległościami) i wstępujemy do warzywniaka. Tam kupujemy
dynię, tylko nie przesadzajcie z wagą. Dwa lata temu kupiłam taką
dwunastokilową i myślałam, że nie dojdę do siebie na górę – to dwa kilometry. Kupcie
dynię jadalną, nie dekoracyjną, o kształcie jaki Wam odpowiada i w kolorze,
który się Wam podoba (są bardziej i mniej pomarańczowe, niektóre z zielonymi
plamkami). Aha, kupcie też mleko kokosowe do zupy.
Kładziemy
dynię na stole na ścierce, aby nie przesuwała się. Ostrym nożem wykrawamy kółko
wokół jej ogonka. Podważamy i wyciągamy za ogonek – ten kawałek stanie się
pokrywką lampionu.
Teraz
pora na wydrążenie środka. Za pomocą łyżki, najlepiej łyżki do lodów oraz dzieci, które to uwielbiają, bo brudzi, wygrzebujemy miąższ dyni. Uważajcie, aby nie przebić ścianek, nie pękają łatwo,
ale uważajcie. Drążymy tak, aby ścianki miały około 5 mm grubości. Miąższ i
„gąbkę”, do której poprzyczepiane są nasiona odkładamy do miski do późniejszego
przetworzenia.
Po
wydrążeniu wycinamy w dyni wzór. Mogą to być oczy, nos i uśmiech, albo wzór
abstrakcyjny, cokolwiek, co chcecie. Uważajcie na ręce, łatwo się zaciąć.
Po
wycięciu czas na dekorowanie dyni. Do powierzchni można przykleić dosłownie
wszystko: koraliki, guziki, plastelinę, zrobić dyni włosy z kłębka wełny,
kolczyki z drutu, papierowy cylinder, co tylko przyjdzie Wam do głowy. Albo
dzieciom, one mają świetne pomysły.
Gotową
dynię stawiamy na honorowym miejscu. Do środka wkładamy świeczkę (najlepiej
tzw. podgrzewacz, czyli małą świeczkę w metalowej oprawce), którą zapalamy o
zmroku.
Zupa
Dzieci
siedzą pewnie wokół dyni i patrzą, jak świeci, możecie więc zabrać się za zupę.
To prosta sprawa. Potrzebne będą:
- miąższ
dyni
- dwa
ząbki czosnku
- ostra
papryka, curry, sól
- dowolny
olej
- mleko
kokosowe (jest w puszkach, małych lub dużych, dostępne w marketach i
sklepach warzywnych, nie bójcie się, jest bardzo smaczne)
Od
miąższu oddzielamy tę „watę”, której trzymają się pestki. Kroimy w kostkę (2 cm
x 2 cm). Podsmażamy na niewielkiej ilości tłuszczu przez 2 minuty, dodajemy
rozgnieciony czosnek i smażymy jeszcze przez dwie. Dolewamy mleko kokosowe,
dodajemy do smaku curry i paprykę (nie przeholujcie) oraz sól według upodobania. Gotujemy przez 10 minut, aż dynia zmięknie. Miksujemy na gładką
zupę, doprawiamy jeszcze, jeśli wyszło zbyt mdłe. Podajemy z łyżką naturalnego jogurtu
lub skwarkami z boczku, można też posypać prażonymi orzechami makadamia lub
łuskanymi, prażonymi pestkami dyni. Świetne danie warzywne, które można łatwo
wcisnąć niejadkom, pod pretekstem „to jest danie z twojej dyni”.
Pestki
Oddzielamy
pestki od „waty”. Płuczemy na sitku, otrząsamy z wody. Wrzucamy na rozgrzaną
patelnię i prażymy przez 3 minuty. Obieramy i jemy.
Inne propozycje
Jeśli
zupa to dla Was żadne wyzwanie, spróbujcie zrobić:
- frytki z dyni: robi się je dokładnie tak samo
jak ziemniaczane, ale ja nie lubię tego dania, ponieważ zawiera bardzo dużo
tłuszczu
- makaron
z pieczoną dynią: dowolny makaron plus kostki dyni upieczone z oliwą w
piekarniku, posypane parmezanem (tego ostatniego nie używam, ponieważ zawiera
bardzo dużo tłuszczu, z tego samego powodu nie robię sosu, ale skrapiam makaron
oliwą)
- dyniowe
chili, w którym zamiast mięsa stosujemy dynię (dla wegetarian)
-
placuszki z dyni na słodko: obgotowaną dynię miksujemy, doprawiamy i smażymy
jak racuchy
- mus z
dyni na słodko: nie, to do niczego, trzeba mieć tysiąc składników, a poza tym wolę czekoladowy
Smacznego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz