15.10.2014

Porzućcie kryminały, wy którzy wchodzicie

Porzućcie na moment kryminały. Zapraszam do zapoznania się z czymś, co dziś nie jest zbyt popularne – literaturą naukową oraz science-fiction. Na mojej liście znajdziecie i solidne pozycje naukowe, które od kryminałów pożyczyły sobie konwencję i pozycje bardziej „fiction”, ale nie do końca. Znam wiele z nich i właśnie dzięki nim wpadłam na pomysł „Jednego Boga”, który nie jest oczywiście pozycją stricte naukową, ale porusza wiele faktycznych wątków i opisuje prawdziwe odkrycia, którym mój uwielbiający fikcję i nadawanie nowego znaczenia faktom pisarski umysł zmienił w historię przyszłości. Zachęcam gorąco do lektury czegoś z mojej listy, niestety nie dla każdej książki znalazłam tłumaczenie. Nie znudzicie się, gwarantuję. Jeśli chcecie więcej, piszcie do mnie. Chętnie podam kolejne tytuły.


Charles Darwin, „O pochodzeniu gatunków”

Wydana w 1859 roku książka, opowiadająca alternatywną historię powstania gatunku ludzkiego. Zamiast mówić, że człowiek pojawił się na ziemi w pełni ukształtowany, Darwin oznajmił, że wyewoluowaliśmy od małp. Książka ta bezpowrotnie zmieniła świat. A co z niej wziął „Jeden Bóg”? Powiedzmy, że przewiduje, że może zajść zjawisko odwrotne. Więcej nie powiem.

Rachel Carson, „Milcząca wiosna” 

Oryginalnie były to artykuły, publikowane w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku, opisujące chronologicznie wpływ stosowania pestycydów na środowisko. Autorka koncentrowała się na problemie wymierania z powodu skażenia śpiewających ptaków. Przewidywała, że pewnego dnia obudzimy się w ciszy, o ile nie ograniczymy stosowania toksycznych środków w rolnictwie. „Jeden Bóg” nie rozgrywa się w ciszy. Rozgrywa się w szumie gigantycznego, betonowego miasta. Tam nie ma ptaków.

John McPhee, „Encounters with the archdruid” 

Książka z 1971 roku. Opisuje zmagania obrońcy naturalnego krajobrazu Davida Browera, który nie zgadza się na zmienianie ogromnych obszarów w ludzkie betonowe siedliska, rodem z „Jednego Boga”. Mnóstwo naukowych szczegółów i opisów natury, z mityczną postacią druida, obrońcy drzew w tle. Można przeczytać zamiast „Władcy pierścieni”.

Alvin Toffler, „Future shock” 

Opublikowana o świcie epoki informacji. Przewidziała wiele dzisiejszych wynalazków, naszych gadżetów, już wiele lat temu. Postawiła postulat, że ludzie już wtedy żyli w świecie „science fiction”, otoczeni wynalazkami tak nowymi, że aż trudnymi do pojęcia. Przewidziała problemy psychologiczne, wiążące się z niemożnością nadążenia za szybkim postępem naukowym. Ale ten postęp koniec końców porwał nas i uniósł, bezwolnych i posłusznych. Coś o tym pisałam, i w powieści, i w kilku opowiadaniach.

Edward Wilson, „Sociobiology”

Wilson wkurzył środowisko naukowe, publikując książkę o tym, jak wiele na temat ludzi możemy nauczyć się od mrówek. W 1975 roku powiedział, że wiele zachowań, uznawanych za zachowania z wyboru, jest zakodowanymi w nas na twardo odruchami lub efektem selekcji naturalnej. Czytelnicy byli zaszokowani. My, zwierzęta, postępujące instynktownie? Jak owady? Wilson zbudował w książce bardzo przekonujący świat, dlatego wielu pisarzy science-fiction korzystało z jego książki. Na przykład ja. Moi ludzie w „Jednym Bogu” mieszkają w ulach.

Alan Weisman, „The world without us” 

Znana powszechnie wizja pustego Nowego Jorku – było o tym wiele, i na piśmie, i filmowo. Co by się stało, gdybyśmy zniknęli? Pisarz zabiera nas głęboko pod skórę miasta, do jego ekosystemów, pokazuje, jak bardzo zmieniliśmy świat. W „Jednym Bogu” nie dokonuję zagłady cywilizacji, ale gdzieś tam ona majaczy.

Phil Plate, „Death from the skies” 

Autor jest astronomem, prowadzi bloga „Bad astronomy”. Jego książka to zestaw krótkich opowiadań o tym, jak Ziemia ulega zagładzie w skutek inwazji sił z kosmosu, takich jak promieniowanie gamma czy uderzenia meteorytów. Każdy rozdział rozpoczyna się smakowitą sceną destrukcji, po czym autor objaśnia naukowe podstawy za nią stojące. Bardzo rozwijająca lektura. Jeśli nie książka, zachęcam do wizyty na blogu.

Jared Diamond, „Upadek”

Ten pan jest zoologiem. W swojej książce opowiada o dawnych cywilizacjach i przyczynach ich upadku oraz wskazuje przyczyny, wspólne im wszystkim, dla których upadły. Czy my też upadniemy? Jak i dlaczego? Możecie o tym poczytać u niego lub u mnie.

Laurie Garrett, „The coming plague” 

Książka z lat dziewięćdziesiątych. Pojawiła się zaraz przed serią filmów o wybuchu chorób, powodujących, że ludzie zamieniają się w potwory. Dość aktualna w kontekście dzisiejszych obaw związanych z Ebolą. Autorka opowiada o chorobach, które wynikają z zasiedlania przez nas środowisk, w których nas być nie powinno i zostawia czytelnika z myślą, że jest skończony. To coś jak w „Jednym Bogu”.

Rebeca Skloot, „The immortal life of Henrietta Lacks” 

Historia pewnej kobiety, znanej jako HeLa. Jej komórki stały się przedmiotem wielu eksperymentów naukowych; ona sama nic o tym nie wiedziała. Jeszcze sześćdziesiąt lat po śmierci były replikowane i poddawane badaniom. Autorka zabiera nas w podróż przez życie bohaterki do laboratoriów, gdzie jej komórki poddawane są promieniowaniu i zakażane rakiem. Sama zainteresowania i jej rodzina nie mieli o tym pojęcia. Książka przekazuje nam nieprzyjemną wizję, że jesteśmy wszyscy elementem jakiegoś naukowego eksperymentu, manipulacji. Manipulacja? O tym jest „Jeden Bóg”.

George Church, „Regenesis” 

Genetyk, piszący o świecie przyszłości, w którym będziemy poprawiać samych siebie, korzystając z biologicznych materiałów syntetycznych. Powstaną też nowe tworzywa, a co za tym idzie nowe rozwiązania techniczne. Książka mocno osadzona w realiach naukowych, ale fascynująca. Być może powinnam nazwać jeden z głównych bytów „Jednego Boga” właśnie „Regenesis” zamiast „Genesis”. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz