Przyznam się Wam do czegoś wstydliwego. Jest to bardzo wstydliwe, ale powiem, bo może mi ulży. Otóż… Na moim dysku mam plik, w którym zapisana jest mniej więcej kompletna książka: sporo tekstu i konspekt całości. Niestety zły demon podszepnął mi, abym nie robiła kopii kolejnych wersji, więc jest to jedyny plik … Ten sam demon uznał, że ktoś z pewnością będzie chciał wykraść to wiekopomne dzieło i kazał zabezpieczyć plik hasłem.
Zajmuję się bezpieczeństwem informacji i byłam
wtedy w okresie ostrej manii prześladowczej, więc hasło jest szesnastoznakowe –
nie do przełamania. Niestety nie pamiętam go… Na szczęście pamiętam, że książka
była raczej gniotem, mała strata?
Mogę się
spokojnie zgodzić ze stwierdzeniem, że hasła są do dupy. Myślę, że wielu ludzi
myśli podobnie i dlatego producenci sprzętu cały czas kombinują, jak pozbyć się
haseł, a zapewnić ochronę danych i systemów w inny sposób. Telefony można
przykładowo zabezpieczyć za pomocą odcisków palców, Ford złożył właśnie wniosek
o opatentowanie mechanizmu, który weryfikuje właściciela samochodu właśnie na
podstawie linii papilarnych. Jako zabezpieczenie stosuje się też skanowanie
tęczówki. Gdzieś czytałam o skanowaniu znajdujących się zaraz pod skórą naczyń krwionośnych
i tę technikę zastosowano w „Jednym Bogu”. Najnowszym trendem w dziedzinie
autentykacji biometrycznej jest natomiast… Analiza rytmu, w jakim bije serce. Pozwoli
to na przygotowanie urządzenia, które nie będzie wymagało zatrzymywania się w
celu weryfikacji, jak przykładowo skaner tęczówki czy linii papilarnych.
Rok temu firma
Bionym stworzyła bransoletkę Nymi (patrz film), która bazuje na unikalnym dla każdego z nas
rytmie pracy serca. Nymi wyczuwa ten rytm i tłumaczy go na identyfikator.
Obecnie mechanizm ten wykorzystywany jest do logowania się do komputera, w
najbliższej przyszłości pozwoli na otwieranie drzwi, prowadzących do
określonych stref (pokoje hotelowe, laboratoria itp.).
Bransoletka
wysyła sygnał identyfikujący osobę, na której nadgarstku się znajduje. Sygnał
odczytany zostanie przez urządzenia w drzwiach, opracowane przez firmę Brivo
Labs. Jeśli osoba posiada uprawnienia, zostanie wpuszczona bądź wypuszczona.
Oprócz tego urządzenie może też włączać i wyłączać oświetlenie, samochód czy
komputer.
Nymi to tylko
mały krok w kierunku noszonych na ciele identyfikatorów. Obecnie coraz więcej
firm myśli o przestrzeni, w jakiej żyjemy, jak o przestrzeni reagującej na
naszą obecność. Po otwarciu drzwi powinna zaoferować nam dostosowaną do
osobistych preferencje treść, przykładowo podać nam miejsce, jakie wykupiliśmy
w kinie czy poinformować nas, że sprzedawane przy kasie napoje zawierają
cukier, jeśli nie wolno nam go jeść. W przestrzeni cyfrowej z kolei
przedsiębiorstwa będą mogły dostosować treść reklam do danej osoby. Podobne
działania przeniosą się z pewnością wkrótce do przestrzeni fizycznej…
Nie wiem, dobrze czy źle… Ale trzeba coś zrobić z tymi cholernymi hasłami!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz