Nudno? Nie martw się, mam dla Ciebie świetną propozycję. Za cztery minuty będziesz w dużo lepszym humorze.
Środa, czyli
dzień jak co dzień, nadal tkwię głęboko w tłumaczeniu. Nie wolno mi nawet na
chwilę wystawiać głowy ponad powierzchnię dokumentacji, która zdaje się puchnąć
w miarę pracy. Łamię zakaz wynurzania i od czasu do czasu wyskakuję przed dom,
żeby się trochę orzeźwić, chociaż tego też nie wolno, ponieważ jestem jak
twierdzi mój lekarz chora. Nie stosuję dopalaczy w postaci papierosów
czy kawy. Pozostaje coś brutalnego, czyli tabata. Trening jest ostatnio bardzo
modny, określany jako morderczy… Nie wiem czy morderczy, nie jest lekki, ale
też nie zabija w momencie jak dajmy na to kilometrowy podbieg pod Piastowską w
Bielsku. Dziś nieco mnie zmęczył, ale o tym na filmie.
Tabata to
czterominutowy trening wytrzymałościowy. Pozwala szybko poprawić wydolność
organizmu, to korzyść długoterminowa. Doraźnie podnosi tętno na dobrych kilka
godzin i pracuje się po tych czterech minutach niczym po czterech espresso.
Na grafice mojego
autorstwa przedstawiam Wam przebieg tabaty. Składa się ona z ośmiu powtórzeń
cyklu o formule "20 sekund maksymalnego wysiłku + 10 sekund odpoczynku" (nie
siadajcie, naprawdę nie siadajcie, dowiecie się dlaczego kiedy wykonacie cały
cykl). Aha, byłabym zapomniała. Przed treningiem zróbcie pięciominutową
rozgrzewkę (pajacyki, przysiady, trucht w miejscu, jeśli trudno się Wam
zdecydować, chętnie rozpiszę dla Was taką pięciominutówkę). A po postarajcie
się nie siadać od razu, nie stawać w miejscu, tylko pochodzić przez chwilę, do
czasu, aż ciśnienie powoli opadnie.
To chyba tyle
tytułem wstępu. Aby zachęcić Was do tego szybkiego treningu, nakręciłam krótki
film. Nie wykonuję na nim całego programu (bo to byłoby nudne, a poza tym jestem lekko niedysponowana z racji choroby), ale jeśli chcecie, nie ma sprawy,
nagram. Miłego oglądania i jeszcze milszego tabatowania!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz