7.09.2014

Próba generalna przed maratonem

Relacja kilometr po kilometrze

Piszę dla Was na gorąco, wybaczcie koślawe zdania. Jestem bardzo zmęczona, bieganie daleko męczy. I boli, wszystko mnie boli, ale to nie szkodzi. Przejdzie. Poza tym będę mogła nakręcić jutro filmik "dzień po", będzie wesoło.

Układam relację kilometrami, cyfra na początku akapitu oznacza właśnie kilometr. Zapamiętywałam wszystko specjalnie dla Was i przebiegłam z Waszą pomocą, bo bardziej bałam się wyjaśniania przyczyn zejścia z trasy niż ukończenia biegu.:)

Ledwo dotarłam na górę po komputer…

Jakie przesłanie? Nie róbcie tego bez przygotowania, a z przygotowaniem po porządnym namyśle. I nigdy w górach.:)

Czy pobiegnę w Warszawie? Nie wiem, naprawdę nie wiem. Mam wątpliwości… Przede mną jeszcze trzy tygodnie przygotowań, muszę je dobrze wykorzystać.

1. Miłe złego początki

Startuję spokojnie i po kilkuset metrach spotykam starszą sąsiadkę. Potyka się, więc staję i pytam, czy wszystko w porządku. Tak, w porządku, ale tak się na mnie zapatrzyła, że się potknęła. Mówi, że ładnie wyglądam. Cieszę się i biegnę dalej i wydaje mi się, że jestem najlepszym biegaczem świata. Nie straszny mi nawet kilometrowy podbieg.

4. Pomocna dłoń 

Zbiegam. Jest bosko. Mijam "Biedronkę", pod którą siedzą amatorzy piwa na świeżym powietrzu. Ponieważ po zbiegnięciu coś mnie boli i kuleję, oferują masaż. Uprzejmie dziękuję. Ból ignoruję.

8. Batonik

Zjadam pierwszy batonik czekoladowy przeznaczony dla biegaczy. Smakuje całkiem nieźle i jest miło, ponieważ podczas jedzenia maszeruję.

9. Szyba

Mijam budynek z oszkloną ścianą. Widzę, że biegnę nawet żwawo. "Dyszka" to nie problem, jestem z siebie dumna. Prostuję się mocniej.

10. Punkt żywieniowy po raz pierwszy

Ponieważ biegam 10-kilometrowe pętle, przebiegam obok domu. Zgarniam wodę i kolejny batonik. Chcę się przebrać, ale rezygnuję, bo Rafa szaleje obok szafy i nie mogę przejść. Zostawiam go w ogrodzie, jest obrażony.

15. Połowa za mną

I zaczynają się różnorodne bóle. A to kostka, a to kolano, a to plecy, na zmianę lub grupowo. Ignoruję.

18. Wodopój

Staję na stacji benzynowej. Kupuję półtora litra wody. Wypijam większość i jest to błąd; nie róbcie tak, lepiej pić po trochu, ale często. Konsekwencje ponoszę kilkaset metrów dalej, kiedy robi mi się dziwnie niedobrze.

19. Batonik

Uznaję, że nie ma jak zjeść batonik, kiedy jest niedobrze. Co dziwne pomaga, za to zaczyna mnie boleć w kolejnym miejscu, które dziś mnie jeszcze nie bolało. Ignoruję.

20. Oferta matrymonialna

Otrzymuję kolejną ofertę masażu i dodatkowo małżeństwa; składa ją rowerzysta. Odmawiam.

21. Punkt żywieniowy po raz drugi

Kolejna woda, kolejny batonik. Nic ciekawego. Mam ochotę zostać i nie biec dalej. Ale ponieważ dwie "dychy" za mną, szkoda się poddać. Niechętnie ruszam dalej. Rafa jest obrażony jak nigdy.

25. Zwidy i majaki

Wydaje mi się, że rozmawiam nie z samą sobą, a z moją siostrą. Odpowiadam jej na głos. Szybko orientuję się, że chyba coś mi się przywidziało. Bolą mnie stopy. Chcę zrezygnować. Jestem najgorszym biegaczem świata. I nie mam więcej batoników. To mnie dobija.

26. Szyba po raz drugi

Znów budynek z szybami. Przeglądam się. Wyglądam jakbym miała za moment skonać. Kryzys trwa w najlepsze. Postanawiam ignorować. Mijam znajomego długodystansowca, który biegnie żwawo i lekko. Mam ochotę podłożyć mu nogę. Mam też gdzieś prostowanie się, nie mam siły, biegnę jakaś skulona.

27. Znajomi z osiedla 

Jedzą lody pod sklepem. Przepraszam, ale nie skorzystam. Muszę biec. Jeśli stanę, nie ruszę, czuję to w nogach. Obiecuję sobie nigdy więcej nie biegać w okolicy, ponieważ co kawałek spotykam kogoś, z kim trzeba pogadać i mam fatalne czasy.

28. Pan w Nissanie 

Na pasach przepuszcza mnie sąsiad z osiedla. Pokazuje uniesiony kciuk i gest, którym każe mi przyspieszyć. Przyspieszam i kryzys jakby mija.

30. Krzywe drzewo 

Czyli koniec trasy. Wyłączam Endomondo. Rozciągam się. Wszystko boli mnie najokropniej na świecie. Nie chcę nigdy więcej biegać. I nie muszę - do wtorku.:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz